czwartek, 15 stycznia 2015

Restauracja Praděd

Przez wiele lat jeżdżąc w góry mijało się stary, walący się budynek iaż przykro było patrzeć na niego. A jakieś 3 lata temu coś się ruszyło i tak oto dziś w tym miejscu stoi trzygwiazdkowy hotel z restauracją. Kiedyś wracając z Kopy Biskupiej (wejście od czeskiej strony) wstąpiliśmy do restauracji Praded i bardzo nam się spodobało.










Dostajemy kartę po czesku a do tego "wkładkę" polską (niestety nie mamy zdjęcia). Dania troszeczkę różnią się - coś jest w karcie polskiej, a nie ma w czeskiej, ale udaje nam się zlożyc zamówienie.




Mateusz wybiera stek z pieprzem, do tego frytki i pomidorki z cebulką.




Ja stwierdziłam, że skuszę się na łososia w sosie cytrynowym, chciałam dobrać do tego ryż, ale okazało się, że go nie ma...



Nasi znajomi biorą kurczaka faszerowanego suszonymi pomidorami...


oraz kurczaka z grillowanymi warzywami:


Do tego Mateusz oczywiście nie mógł nie wziąć jego ukochanej Kofoli :)


Podsumowując: Nieścisłości w karcie i brak ryżu są całkowicie wybaczone - dania są przepyszne! Naprawdę mają oryginalny smak i czuć, że składniki są świeże. Cenowo nie jest również tak źle:)

Warto również wspomnieć, że w piwnicy budynku mieści się kręgielnia, spa, a okazjonalnie są tu organizowane potańcówki :)

Pozdrawiamy,
M&M

18 komentarzy:

  1. kafola to coś a la cola?
    wnętrze fajne, takie nie przeładowane

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kofola to coś a'la cola ale z lukrecją.. także smakuje podobnie jak te czarne żelki haribo :P Mateusz to uwielbia, ale ja nie moge przełknac;p

      Usuń
  2. Jestem po obiedzie, ale też mógłbym coś zjeść ze zdjęć :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To dobra informacja - wybieram się w tamte strony. Dzięki.
    Kris

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiepsko, bo zachciało mi się jeść o tej porze ;) Smaczne miejsce.

    OdpowiedzUsuń
  5. Byłam tam ładnych parę lat temu i zapamiętałam, że było bardzo niespecjalnie... Miło widziec, że się pozmieniało :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszystko wygląda bardzo smakowicie, chyba gdzieś na talerzu widziałam pieczone ziemniaczki...uwielbiam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. trzeba było nie czytać tej notki przed snem- głodna się zrobiłam, więc pewnie zaraz udam się na poszukiwanie czegoś do zjedzenia. :)
    a knajpa i dania wyglądają fantastycznie, skrzętnie zapisałam sobie nazwę i jest spora szansa, że skorzystamy jak samo się wreszcie na Kopę wybierzemy. :)
    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo apetycznie tam karmią :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobrze, że jestem po obiedzie, aczkolwiek na tego kurczaka z suszonymi pomidorami chyba znalazłabym miejsce :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wygląda pysznie! Do tego te przyjazne ceny w koronach :)

    OdpowiedzUsuń
  11. No i co? zgłodniałam:D mnie się tam podoba!

    OdpowiedzUsuń
  12. Stek i Łosoś wyglądają nieziemsko smacznie. Ostatnio jadłem kurczaka faszerowanego suszonymi pomidorami i szpinakiem - rewelacja :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Pobudzają mi się apetety wszelakie od samego spojrzenia na foty. Jeśli tak smakowało jak wygląda, to już czuję jak żoładek owija mi się wokół kręgosłupa.

    OdpowiedzUsuń
  14. Kofola to dobro narodowe :) Kilka lat temu też byliśmy :) Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Na większość prezentowanych dań bym się nie skusiła (nie jem mięsa), ale miejsce wygląda sympatycznie.

    OdpowiedzUsuń
  16. Byłam. Jedzonko pyszne.
    Lubię i to bardzo, tradycyjną kuchnię czeską, czasem dobra jest odmiana.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń