poniedziałek, 23 listopada 2015

Duchówka - Elbląg

Będąc rowerami na Mazurach zdecydowaliśmy, że z Malborka wyruszymy do Elbląga, a nie od razu w stronę Olsztyna, jak planowaliśmy. A wszystko tylko po to by odwiedzić Duchówkę - kolejną z restauracji, która stała się znana dzięki Kuchennym Rewolucjom. Podczas oglądania odcinka nie przyszło nam do głowy, że kiedyś uda nam się tam pojechać, a jednak będąc tak blisko nie mogliśmy sobie tego odmówić!


Duchówka znajduje się w centrum miasta, około 15 min od Starego rynku, na którym znaleźliśmy informację turystyczną (jedyne miejsce, w którym podczas wyprawy dostaliśmy darmowe mapki turystyczne - polecamy!).


Restauracja mieści się w pięknym budynku, z którym (wg historii ukazanej w KR) wiąże się raczej makabryczna historia - podobno straszył tam duch byłego mieszkańca domku, z którym musiała rozprawić się Magda Gessler :) Od tego czasu miejsce to ma dobrą energię i sporo gości tu zagląda, a jest po co! 


Restauracja ma przecudny wystrój - aż się chce tam siedzieć, każdy detal idealnie współgra z całością.



Mimo lata, w kominku pali się ogień i jest tam przytulnie, naprawdę przytulnie - nie spotkaliśmy się z wieloma restauracjami z taką dobrą "aurą".



Na ścianach wiszą zdjęcia związane z programem oraz dyplom.


Mimo super wystroju i nastroju usiedliśmy na zewnątrz - ze względu na rowery. 


Restaurację odwiedziliśmy zaraz po otwarciu, chcieliśmy zjeść lekki obiad i wyruszyć dalej. 









Pan Kelner podając nam karty zaproponował świeżą lemoniadę i stwierdziliśmy, że czemu nie :)



Oczywiście zdecydowaliśmy się na dania proponowane przez Magdę Gessler - Magda chciała do tego pulpeciki cielęce (z menu dziecięcego), ale niestety nie było ich tego dnia, dlatego wzięła zupę Capuccino z grzanką z serem blue chess:


Mateusz zdecydował się na rosół:


oraz udziec cielęcy pieczony w piecu w towarzystwie puree z białych warzyw i buraczkami:


Dania były przepyszne, wszystko (naprawdę!) rozpływało się w ustach i aż szkoda, że nie było tego więcej. Warto również wspomnieć o przemiłej obsłudze :)
Polecamy obejrzenie rewolucji w Duchówce, a potem odwiedzenie tego miejsca, naprawdę warto!

piątek, 13 listopada 2015

Malbork

Malbork. Niewielkie miasteczko na północy Polski. Chyba nie ma dorosłej osoby w Polsce, ktora by o nim nie słyszała. Ale nie dlatego, że znajduje się tu cukrownia, fabryka narzędzi ogrodniczych, czy zakłady chemiczne, ale ze względu na piękny,ogromny i słynny na całą Polskę zamek.

Bo któż z nas nie uczył się o Zakonie Szpitala Najświętszej Maryi Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie? Nikt? Ah, pewnie wiele z Was zna ich po prostu jako Krzyżaków. Ich historię opowiadano nam w szkole, a być może także na studiach. Wielu z nas musiało również poznać historię Zbyszka i Jagienki w znanej powieści "Krzyżacy" Henryka Sienkiewicza, która jest lekturą obowiązkową w gimnazjum, a niektórzy poszli na skróty i oglądali ekranizację powieści o tym samym tytule (podobno jest to najbardziej dochodowy film w historii polskiej kinematografii). 

I my postanowiliśmy odwiedzić to miejsce. Do Malborka dojechaliśmy rowerami z Tczewa. Nocleg znaleźliśmy w hostelu "Gemini Dom" znajdującym w budynku dworca głównego PKP. Polecamy komfortowe warunki za małe pieniądze. Lokalizacja ok 15 minut spacerem od zamku.




W centrum miasta pomimo późnej pory, były otwarte "Sklepy Cynamonowe" w których można było kupić lokalne trunki: piwo, cydr, wino i miód pitny. Sprzedawane tam były również owoce i warzywa.





Do Malborka dotarliśmy późną porą dlatego zdecydowaliśmy się na "nocne zwiedzanie zamku". Opcja takiego zwiedzania kosztuje 20zł, bilety można nabyć wcześniej przez internet bądź w kasach przed zamkiem (jednak nie zawsze są wolne miejsca, dlatego polecamy zakup online). Nocne zwiedzanie trwa od 20:45 - 22:15 (są to godziny zwiedzania w porze letniej, w okresie zimowym ze względu na szybciej zapadający zmrok zwiedzanie zaczyna się wcześniej).


Przed wejściem na tereny zamkowe znajduje się ciekawe zdjęcie pokazujące zniszczenia po 2.wojnie światowej.


Zamek krzyżacki leży nieopodal rzeki Nogat. Jego budowa zaczeła się w 1280 roku i zakończyła dopiero w połowie XIV wieku. W późniejszych latach była to m.i. rezydencja królów Polski. Zamek jest wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Podobno jest to największy zamek na świecie (143,591 metrów kwadratowych).

Krzyżacy mieszkali tu od 1309 r. kiedy to zdecydowano, ze Malbork stanie się siedzibą wielkiego mistrza zakonu i przeniesiono go z Wenecji do Polski. 


Zamek dzieli się na wysoki (z kuchnią, dziedzińcem otoczonym krużgankiem, kościołem), średni (z m.in Wielkim Refektarzem, Pałacem Weilkich Mistrzów), i niski (tzw. przedzamcze, znajdują się tu zabudowania gospodarcze). 


Przed główną bramą przywitało nas czworo przewodników przebranych w stroje zakonników krzyżackich.  Po szybkim rozdzieleniu na grupy (każdy przewodnik oprowadzał około 15 osób) udaliśmy się na dziedziniec zamkowy.


Można było poczuć średniowieczny nastrój. Zewsząd dobiegały śpiewy chorałów gregoriańskich (które w tych ciemnościach brzmiały wręcz strasznie), nad głowami latały nietoperze, a podświetlone elewacje i półmrok, dały możliwość przeniesienia się do XVw.


Zamek średni.




Zamek wysoki:


Magdzie bardzo spodobała się kuchnia zamkowa. W pomieszczeniach kuchennych jakby zatrzymano czas, stoły były suto zastawione, na piecach ciągle się coś gotowało, a przewodnik opowiadał ciekawostki o tym jakimi dobrymi strawami zajadali się Krzyżacy. Nas najbardziej rozbawił fakt, że wiara zakazywała spożywania pokarmów mięsnych w piątki, dlatego zakonnicy aby obejść post jedli mięso z bobra, który uważany był za rybę. (coś na zasadzie podziału zwierząt przez UE: ślimak to ryba).

    
Interesujące również było to, że zakonnicy nie jedli kartofli. Po chwili zastanowienia doszliśmy do wniosku, że to przecież logiczne, ponieważ jeszcze ich do Polski nie sprowadzono. Zamiast tego jadano kaszę, chleb i ryż. Bracia sprowadzali mnóstwo przypraw i egzotycznych owoców, na jedzeniu nie oszczędzali :)

Obok kuchni znajdowała się również piekarnia. I tutaj pan przewodnik miał nam do opowiedzenia coś ciekawego. Pomieszczenie to znajdowało się bezpośrednio pod skarbcem. I tak to sprytni piekarze zrobili dziurkę w suficie i zabrali kilkadziesiąt złotych monet. Pewnie nikt by się o tym nie dowiedział gdyby nie to, że zaczęli szaleć i wydawać pieniądze w okolicznych karczmach. Wydało się to bardzo podejrzane, że biedacy nagle dysponują taką gotówką i szybko okazało się skąd ją mają. Podobno ich żywot skończył się bardzo szybko.


Poniższe zdjęcia przedstawiają fragmenty sali zwanej Kapitularzem. Tu omawiano najważniejsze sprawy. Malowidła widoczne na ścianie są dziewiętnastowieczną rekonstrukcją tych pochodzących z XV wieku.



Malowidło w Wielkim Refektarzu na zamku średnim:


Najciekawszym elementem dla Mateusza były zamkowe toalety. Kierunkowskazem do zamkowego szaletu były wiszące na ścianach posągi diabełka z brodą. Kierunek wychylenia brody wskazywał w jakim kierunku należy podążać za potrzebą.




Przy toaletach przewodnik opowiedział nam pewną anegdotkę:
Kiedyś oprowadzał grupę dzieci. Opowiadał, że krzyżacy nie mieli papieru toaletowego i używali liści, np. kapusty. Jeden chłopczyk zapytał, czego używali w zimie. A inny popatrzył na niego z politowaniem i powiedział: "Jak to? Nie wiesz? Kiszonej kapusty używali!". 



W zimowym refektarzu znajdują się tapiserie - tkaniny dekoracyjne. W Malborku jest ich pięć i datowane są na XVI-XVIII wiek. 


Tapiseria pt. "Trzej antyczni mężowie", powstała ok. XVI wieku. 




Ciekawym rozwiązaniem był system grzewczy na zamku. Pod podłogą znajdował się piec, którym opalano kamienie. Dzięki zdolności do akumulacji ciepła, kamienie się nagrzewały, piec gaszono, a gdy było potrzebne ogrzanie komnaty otwierano otwory w podłodze. 

źródło: http://www.zamek.malbork.pl/index.php?p=muzeum&a=wystawy&aid=48

Poniżej zdjęcie sufitu komnaty Wielkiego Mistrza:


Kolejnym pomieszczeniem, które odwiedziliśmy był przeszklony letni reflektarz. Cała nasza grupa mogła odsapnąć i usiąść na kamiennej ławie ciągnącej się wzdłuż ścian. Tu odbywały się obrady krzyżaków.

U góry ścian można tu zobaczyć XIX-wieczne malowidła przedstawiające zakonników:


Podobno okna posiadały przepiękne witraże, które jednak zaginęły w czasie drugiej wojny światowej. 


Przewodnik opowiedział nam tutaj kolejną ciekawostkę. W ścianie nad kominkiem znajduje się wystrzelona z drugiej strony rzeki armatnia kula. Wg zapisków z kroniki w 1411 roku podczas obrad zakonników wróg znajdujący się na zamkku wywiesił z okna czerwoną flagę dając tym samym znać wrogom znajdującym się na drugiej stronie rzeki, że krzyżacy znajdują się w reflektarzu. Ci wystrzelili kulę, która miała trafić w filar podtrzymujący sklepienie i tym samym na zawsze pozbyć się zakonników, ale (wg współczesnych obliczeń) chybiła o 6 cm. Ciężko uwierzyć, że tkwi tam ona od 600 lat, ale zostały z niej pobrane próbki do badania i wyniki wskazały na pochodzenie z XV wieku.


Zamek był doskonale zabezpieczony przed wrogiem - wysoka fosa, grube mury (w niektórych miejscach mające nawet 6 metrów!) i sprytne przejscia dla mieszkańców były nie do pokonania dla obcych.



Nie zwiedziliśmy całego zamku. Musielibyśmy spędzić tu cały dzień, a i nie wiadomo czy to by starczyło. Przez te 1,5 godziny można jednak poznać historię i ciekawostki związane z Krzyżakami.


Polecamy zwiedzanie nocne ze względu na brak tłumu, w szczycie sezonu na terenie zamku znajduje sie na raz około 8 tys. zwiedzających i 200 przewodników. W okresach zimowych są dni, że turystów można policzyć na palcach jednej ręki.
Podobno warto przyjechać tu w połowie lipca kiedy odbywa się Oblężenie Malborka, a całe miasto znajduje sę we władaniu rycerzy :) 
Naprawdę polecamy, warto zobaczyć tę monumentalną budowlę. 

Pozdrawiamy,

M&M