Tak się stało, że w lutym mieliśmy trochę czasu i nie tylko odwiedziliśmy Skrzyczne, ale i dwie restauracje, w których zostały przeprowadzone Kuchenne Rewolucje. Jedną z nich przeszła restauracja Chata paprocańska - teraz zwana Domem Bawarskim. Jeśli macie ochotę to odcinek można obejrzeć na stronie TVN - kliknij tutaj.
Prowadzeni w Tychach przez nawigację wyglądaliśmy jakiejkolwiek reklamy tej restauracji, ale na próżno. Jedyna reklama pojawiła się dopiero na budynku Domu Bawarskiego. Trochę nas to zdziwiło - w końcu reklama to podstawa sukcesu.
W skrócie: Koncepcja Magdy Gessler polegała na tym, żeby w restauracji dostępne było jedno, stałe menu składające się od 8 do 10 dań za jedną cenę - 35zł/os. Dla osób, które wolałyby jednak wybrać swoje dania, została wydzielona sala, w której można zamawiać jedzenie w sposób tradycyjny.
Wystrój zgadzał się zupełnie z tym, co widzieliśmy w telewizji. Na miejsce przybyliśmy około godziny 13 i byliśmy jedynymi gośćmi dlatego mogliśmy wybrać dowolny stolik.
Wszystkie stoliki były już nakryte kolorowymi talerzami - każdy był z "innej parafii" i musimy przyznać, że miało to swój urok.
W zestawie znajdowała się herbata jabłkowo-miętowa, ale Mateusz zdecydował się na bawarskie piwo :)
Pierwszym daniem była sałatka bawarska nakładana z dużej misy.
Była bardzo zimna, składała się m.in. z szynki, sera, cebuli i chyba ogórka. Jak na przystawkę była całkiem smaczna tylko tak zimna, że aż zęby bolały.
Następnie podano nam zupę gulaszową. Była lekko ostra i Magdzie bardzo smakowała (Mateusz nie jest fanem zup).
Następną przystawką był paszteciki mięsne z żurawiną, którymi w programie zachwycała się Magda Gessler. Dla nas nie było to jednak nic specjalnego.
Największą porażką tej wizyty była chyba sałatka jarzynowa. Nie smakowała nam w ogóle.
Jako danie główne można było wybrać jedno z dwóch - chcieliśmy spróbować obu dlatego Mateusz wziął golonkę a Magda klopsiki wołowe w sosie limonkowo-figowym.
Razem z oba daniami podano nam kopytka.
Golonka - miękka i soczysta, ale nie porwała smakiem.
Klopsiki - nazwa wskazywała na coś egzotycznego i rzeczywiście, był to całkiem inny smak niż te standardowe, nam znane. Mateusz stwierdził, że danie to było za słodkie, rzeczywiście, odrobinę tak, ale generalnie było to smaczne.
Na deser był mały kawałek szarlotki, niestety, zdjęć brak :( - jakoś po daniu głównym zapomnieliśmy już zrobić zdjęcia. Nie było szału - zwykła szarlotka ;)
Podsumowując: Dom Bawarskie przeszedł pozytywnie rewolucję, ale smaki, które tam spotkaliśmy nie porwały nas :) normalne, domowe jedzenie - ale może właśnie o to w tym chodzi?
Pozdrawiamy,
M&M
Mój mąż też na pewno wybrałby piwo bawarskie:) Z Waszych zdjęć najbardziej pasowałaby mi zupa gulaszowa.
OdpowiedzUsuńCzytałam już o tym miejscu:) Opinia była podobna!
OdpowiedzUsuńdobrze, że po niedzielnym rodzinnym obiedzie jestem, bo zgłodniałabym na pewno. ;) golonki pewnie bym nie zjadła, raczej Tomasz by się na nią zdecydował, ale zupa gulaszowa wygląda świetnie i jak nie jestem fanką jakichkolwiek zup, tak taką chętnie bym zjadła. ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam.
Dobrze wiedzieć, że po domowemu karmią, więc warto się wybrać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Takie domowe jedzenie też ma swój urok. Ale rzeczywiście, jak wybieramy się do restauracji, to liczmy na coś innego, coś czego jeszcze nie znamy.
OdpowiedzUsuńTo jest chyba kwestia gustu kulinarnego :)
OdpowiedzUsuńJa osobiście nie przepadam za golonką i choćby nie wiem jak wspaniale była zrobiona nigdy nie będzie mi smakowała :)
Z moim Olkiem podczas urlopu mieliśmy możliwość odwiedzić w górach bistro po kuchennych rewolucja i oprócz wysokich cen nic innego nas nie powaliło :)
To jest chyba kwestia gustu kulinarnego :)
OdpowiedzUsuńJa osobiście nie przepadam za golonką i choćby nie wiem jak wspaniale była zrobiona nigdy nie będzie mi smakowała :)
Z moim Olkiem podczas urlopu mieliśmy możliwość odwiedzić w górach bistro po kuchennych rewolucja i oprócz wysokich cen nic innego nas nie powaliło :)
Takiego piwa bym się napił ;)
OdpowiedzUsuńNiestety golonka wersja mini do tego niezbyt dobrze doprawiona kapusta i czerstwe pieczywo w cenie 35 zl.stanowczo nie polecam.Do tego piwo w cenie 9 zł.Nawet w nadmorskim kurorcie jest tańsze.Mimo rezerwacji zostaliśmy wyproszeni z sali na ogródek ponieważ nie chcieliśmy jeść zestawu tylko golonkę. Jedna wizyta i nigdy więcej.
OdpowiedzUsuńbyłem ponad 2 tygodnie temu ,pychota ,polecam kazdemu:),gratuluje właścicielom:D
OdpowiedzUsuńBardzo bardzo długo trzeba czekać na posiłek. talerze po poprzednich gościach leżą bardzo bardzo długo
OdpowiedzUsuńdobre jedzenie. domowe smaczne.
OdpowiedzUsuńMieszkam w okolicach, a nigdy nie byłem. Czyli wartościowa strawa?
OdpowiedzUsuńNajlepiej jak się sam przekonasz, bo patrząc na komentarze troszkę się tam pozmieniało od naszego pobytu :)
UsuńDom Bawarski Restauracja Tychy - zdecydowanie odradzam wizytę w tym miejscu. Myślę zdecydowanie, że taka szmira nie powinna być „firmowana” nazwiskiem Magda Gessler Kuchenne Rewolucje. To, czego dziś doświadczyłem w tym miejscu, przechodzi ludzkie pojęcie. Pojawiłem się w Domu Bawarskim, gdyż parę lat temu, świeżo po Kuchennych Rewolucjach odwiedziłem to miejsce z Rodzicami - wtedy się nie zawiodłem. Czas jednak mija, a miejsce zamiast stać frontem do klienta, odwraca się (sorry za stwierdzenie) dupą! Zawitałem dziś z grupką przyjaciół w porze obiadowej licząc na dobry obiad. Po wejściu do środka, zostałem poinformowany, że nie ma możliwości na stolik dla 6 osób na ogródku. Dobrze, że sprawdziłem sam, bo na ogródku kilka stolików stało zapalonymi brudnymi naczyniami. Po chwili jednak okazało się, że stolik się znalazł. Jednak moje zastrzeżenie odnosi się w pierwszej linii do obsługi - dezynfekcja pozostawiała wiele do życzenia, a sposób podejścia kelnerki do sprzątania ogródka - jakby pracowała za karę. Otrzymaliśmy informację, by zamowienie złożyć przy barze, co uczyniliśmy. Płatności za całe zamowienie dokonałem z góry, licząc na dobry obiad i brak zastrzeżeń do posiłku. Zabierając ze sobą napoje („bo tak będzie szybciej” - padło z ust kelnerki). Dostalismy także informacje, ze na danie czekać będziemy maksymalnie 40 minut. Czekając na dania, stolik który wszedł po nas został obsłużony na dworze, kelnerka przyjęła zamowienie od Państwa przy stoliku. Po grubo ponad 40 minutach, przechodzącą obok kelnerkę zapytaliśmy ile jeszcze trzeba będzie czekać - otrzymaliśmy informacje, ze jeszcze jakieś 15 minut bo „na ogródku dłużej się czeka”. Po upływie kolejnych 20 minut i sytuacji, kiedy stolik obok nas otrzymał kilka z zamówionych dań postanowiłem na konfrontację z szefem czy managerem. Po podejściu do baru zostałem poinformowany, iż Szefowa podejdzie do mnie za chwile, jak skończy wydawać dania. Po moim stanowczym zaprzeczeniu na oczekiwanie szefowa pojawiła się przy barze. Zarządaliśmy zwrotu pieniędzy, bo taka sytuacja jaka się wydarzyła jest co najmniej niepoważna. Usłyszałem, że przecież „my wydajemy dania po kolei”, na co uświadomiłem właścicielkę, ze gdyby tak było już dawno jadłbym obiad, a jedli go ludzie, którzy później ode mnie zamówili dania. Na domiar złego, opisując cała sytuacje na Facebooku restauracji, komentarze po mojej wizycie zostały skasowane, a moje konto zostało zablokowane na stronie. Gratuluję podejścia do klienta, kłamliwej obsługi i braku poszanowania do czyjegoś czasu. Jak widać można to mieć głęboko w du*ie i nadal świetnie się bawić, prowadząc podrzędna „knajpę”. Pozytywem z tego wszystkiego jest fakt, iż nie otrzymując dań, otrzymaliśmy całkowity zwrot za zamówiony obiad.
OdpowiedzUsuń