czwartek, 15 marca 2018

Lackowa

Odkąd zaczeliśmy zdobywać Koronę Gór Polski to wszyscy straszyli nas Lackową i słynną "ścianą płaczu". Czy jest się czego bać?
Zapraszamy do przeczytania naszej relacji!
Lackowa - najwyższy szczyt Beskidu Niskiego. Znajduje się na granicy polsko-słowackiej i mierzy 997 m n.p.m.

Można się na nią dostać następującymi szlakami:
- z miejscowości Izby, idąc drogą polną aż do Przełęczy Beskid nad Izbami, następnie czerwonym szlakiem na szczyt (ok. 3,8km, 1h 20min)
- zielonym szlakiem z Mrokowców, przez Dzielec i Przełęcz Beskid nad Izbami (6,7km, ok. 2,5h)
-  z Przełęczy Tylickiej, przez Dzielec i Przełęcz Beskid nad Izbami (12,2km, ok. 4h)
- z Przełęczy Wysowskiej przez Przełęcz pod Stawiskami, TPG Cigelka, Ostry Wierch (ok. 12,7km, 4,5 h)
- z Wysowy Zdrój przez TPG Cigelka, Ostry Wierch (ok. 8,1km, 3h).

My zdecydowaliśmy sie na najkrótszy szlak - z miejscowości Izby. Samochodem dojechaliśmy do końca asfaltowej drogi i zostawiliśmy go na poboczu. Pogoda niestety nie zachwycała - było zimno, ponuro i bardzo wietrznie. Nie martwiliśmy sie tym - wiedzielismy, ze Lackowa ma zalesiony szczyt, wiec na widoki i tak nie było co liczyć.
Wyruszamy polną drogą w stronę lasu - wiatr okropny, od razu żałujemy, że nie mamy ze sobą żadnych okularów/googli, bo oczy łzawią niemiłosiernie. Lód pod nogami też daje w kość - Magda wywraca się 2 razy - raczków jeszcze nie zakładamy - za dużo kamieni i ziemi.
Po kilkunastu minutach ukazuje nam się znak z czerwonym szlakiem - skręcamy głębiej w las.
Szlak jest lekko ośnieżony, nikt dzisiaj jeszcze nie szedł na Lackową. 
Idziemy sobie dalej aż tu pojawia się widoczne podejście - myślimy sobie: pff i to ma być ta słynna ściana? Bez przesady!
Wchodzimy na to pierwsze wzniesienie i myślimy sobie - hm tylko tyle?
Idziemy dalej, widzimy kolejną górkę, która jednak nadal nie robi na nas wrażenia... dopóki na nią nie zaczynamy wchodzić i przekonujemy się na własne oczy (i mięśnie), że ściana istnieje i ma się bardzo dobrze.
Tak naprawdę żadne zdjęcie nie pokaże, jak wysokie podejście ma Lackowa, trzeba samemu wypróbować.Wspieraliśmy się na kijkach i jakoś daliśmy radę.
Po pokonaniu najwyższego przewyższenia idziemy płasko - jest bardzo zimno, wieje wiatr, drzewa złowrogo skrzypią.
W końcu widzimy żołtą tabliczkę i bardzo, bardzo się cieszymy. Na szczycie zamarzamy, z zimna rozładowuje się telefon Magdy. Szybko robimy zdjęcia i mamy nadzieję, na podbicie książeczki, ale..
...mróz uszkodził pieczątkę - guma lezy obok, atrament zamarznięty, niestety nici z pamiątki.


Mateusz próbował ogrzać jakoś pieczęć i cokolwiek przybić - coś tam zostało, ale chyba jedynym porządnym dowodem zdobycia Lackowej pozostaną zdjęcia :)
Jak najszybciej zawijamy się na dół i rozpoczynamy walkę ze ścianą z drugiej strony.
Zejścia obawialiśmy się bardziej - śnieg, pod nim kamienie i zgnite liście, do tego spory lód ukryty pod białym puchem stanowiły nie lada przeszkodę. Podczas zejścia Magdzie jest już wszystko jedno, czy zniszczy raczki, czy nie - po 3. upadku je zakłada i jakoś schodzi (miejscami na czworaka).

Jak będziemy wspominać Lackową?
Cóż, podobno najgorsze wejścia wspomina się najmilej, ale chyba nie w przypadku tej góry :) Może kiedyś odwiedzimy ją latem i zmienimy zdanie - teraz na samo wspomnienie robi nam się zimno :)

Pozdrawiamy
M&M

13 komentarzy:

  1. Wcale się nie dziwię, że zimno Wam się robi, gdy wspominacie wycieczkę. Podziwiam Was za pokonanie takiej trasy w taką pogodę. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Podejście na Lackową jest chyba najostrzejszym podejściem w całych Beskidach. Czy zdobywamy je zimą czy latem, mięśnie bolą tak samo :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Lackowa jeszcze przed nami... ale już się zdążyliśmy nasłuchać i naczytać o tym słynnym podejściu, więc... strach się bać ;) Gratuluję zdobycia kolejnego szczytu! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pogoda paskudna. Bardzo jestem ciekawa tej ściany płaczu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale zima :) Fajnie , że macie takie wspólne hobby ciekawe :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja wchodziłem na lackową od strony Wysowej. Tylko zima wtedy była słaba (niżej błoto, wyżej śnieg i błoto) Od strony wysowej szlak też miejscami wymagający. Ale i tak lubię Lackową ;) pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj to mieliście wyzwanie! Ale lekko też nie może być. Podziwiam chodzenie po górach i to w taką pogodę.
    Szkoda, że pieczątki nie udało się przybić ale lekko widoczna jest ;)
    Rzeczywiście zdjęcia nie oddają jej wysokości, ale wierzę na słowo ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. W tych warunkach zdobycie Lackowej to prawdziwy wyczyn. Bardzo dawno temu letnią pora szedłem z bazy studenckiej w Wysowej na Lackową. Nie pamiętam czy podejście było faktycznie tak strome. Dzisiaj już tej bazy nie ma, ale szlak z Wysowej pozostał.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Opowieść prawie jak z horroru, znakomita!
    My dawno temu mieliśmy podobną przygodę wchodząc na Igłę w Dolinie Białego, gdzie mieszkaliśmy i zawsze od niej zaczynaliśmy przywitanie się z górami. Kiedy wychodziliśmy w marcu, świeciło cudne słonko i zachęcało do spacerku.
    W ciągu 15 minut zrobiła się tak potężna wichura i śnieżyca, że nie widzieliśmy siebie. Powrót skończyłam zjeżdżając na 4 literach bo połamałam oba obcasy ( prawie żadne). To miał być spacerek, skończył się jak nieudana wyprawa w Himalajach ha,ha...

    OdpowiedzUsuń
  10. Podziwiam Waszą determinację. Mnie w taką pogodę nikt i za żadne skarby świata nie wygoniłby z domu ;))

    OdpowiedzUsuń
  11. Wbrew pozorom Beskid Niski wcale nie jest taki łatwy w zdobywaniu szczytów. Lackowa po całym dniu wędrówki z plecakiem daje strasznie w kość. Najgorzej jest w deszcz, kiedy szlak jest mokry i gliniasty :(
    Ale góry i tak są piękne :))))
    Gratuluje zdobywcom i pozdrawiam!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Podziwiam Was!!!!
    W taki czas zdobywać Lackową, to wielki wyczyn.
    Beskid Niski latem i jesienią jest cudowny.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń