wtorek, 6 lutego 2018

Kowadło i Rudawiec


Końcem listopada wybraliśmy się w Sudety Wschodnie by zdobyć kolejne szczyty należące do Korony Gór Polski. 
Zdecydowaliśmy się za jednym zamachem zdobyć Kowadło oraz Rudawiec, które leżą bardzo blisko siebie.

Kowadło - 988 m n.p.m. - to graniczny punkt leżący w sercu Gór Złotych, na który prowadzi głównie szlak zielony z Bielic. (Bielice-Kowadło: ok 1h drogi zielonym szlakiem).

Rudawiec - 1106 m n.p.m. - szczyt należący do gór Bialskich (3. co do wielkości), choć niektórzy uważają, ze leży w Górach Złotych. Prowadzi na niego również zielony szlak z miejscowości Bielice (1:45h).

Naszą wędrówkę rozpoczęliśmy z miejscowości Bielice - zaparkowaliśmy na parkingu na końcu miejscowości. Ruszyliśmy najpierw na Kowadło.

Droga szutrowa, później leśna.
Pogoda nie była zła - było zimno, mocno jesiennie, ale nie padało :)
Generalnie podejście nie było jakieś wymagające, tylko na końcowym odcinku pięło się dość pod górę.

Najpierw minęliśmy czeskie Kovadlo, a potem dotarliśmy na polski szczyt, na którym dość mocno wiało.
I tak oto po ok 45 min jedna góra zaliczona :)
Planując całą trasę Mateusz stwierdził, że z Kowadła skrócimy drogę na Rudawiec, mniej więcej na wysokości Pasiecznej zejdziemy w dół i przejdziemy przez rzekę :)
Więc tak sobie szliśmy lasem...
...dotarliśmy nawet do rzeki i szukaliśmy miejsca żeby ją przeciąć...
 I tak tę drogę skróciliśmy, że nadrobiliśmy :)))
Mężczyźni czasem mają pewność, że wszędzie znają skróty :)
Przekroczyliśmy w końcu rzekę na wysokości Nowej Bieli i ruszyliśmy na szczyt.
 Szliśmy szutrową drogą aż do Czarnego Potoku - potem skręciliśmy w prawo i zaczęło się w górę :)
 Na trasie z czasem pojawił się też śnieg.
 Dotarliśmy do Iwinki, czeskiej Jiviny.
 

Trasa przebiegała po dużym błocie, które miejscami chciało pochłonąć nasze buty :(
 I w końcu we mgle pojawił się Rudawiec :) 
Głodni szybko zeszliśmy z góry. 
Po drodze wstąpiliśmy do Chaty Cyborga żeby podbić książeczki. Ciekawa nazwa restauracji (mieszczącej się w dawnym schronisku górskim) - na szczęście tylko nazwa - naszym zdaniem kompletnie nie pasująca do tego miejsca. 

"Zbudowaną na przełomie XIX i XX wieku wiejską zagrodę „odkryli” w latach 70. ubiegłego wieku studenci cybernetyki z Politechniki Wrocławskiej i jako schronisku studenckiemu nadali jej intrygującą, historyczną już nazwę „Chatka Cyborga”."
Źródło: http://chatacyborga.pl/
Na miejscu urzekł nas domowy wystrój i piękne zapachy. Zdecydowaliśmy się zjeść tam obiad.
 Chata Cyborga nie ma typowego menu, serwują tam dania, które są przygotowywane dla gości w ramach noclegu z wyżywieniem.
Tak więc załapaliśmy się na ogórkową (7zł) i pierogi (12zł).
Jedzenie było przepyszne, domowe, dobrze przyprawione - polecamy każdemu strudzonemu wędrownikowi :)

Pozdrowienia
M&M

6 komentarzy:

  1. Też mi się podoba wystrój tego schroniska. Faktycznie, jak w domu. Jedzonko również wygląda apetycznie. A ze skrótami to tak bywa. W sumie fajna wycieczka.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wystrój chaty uroczy. Wiem, że po takim marszu obiad długo będziecie pamiętać, tym bardziej, że był pyszny.
    Do dzisiaj uważam, że herbata wypita na Kasprowym Wierchu była najpyszniejszą, najsmaczniejszą i jedyną taką jaką wypiłam w swoim życiu.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Faktycznie bardzo ładny i przytulny wystrój. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Po trudach wycieczki zasłużyliście na posiłek. Dobrze, że był pyszny i w bardzo miłej atmosferze. Dziękuję za informację o skansenie w opolskim i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękna wycieczka!
    Zamglone fotki dodają tajemniczości przepięknej trasie.
    Przeprawa przez rzekę wpisana w trudy podróżowania, najważniejsze, że pokonana.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wystrój rzeczywiście bardzo fajny. Ja o tej Chacie Cyborga tylko słyszałem, jeszcze nie miałem okazji w niej być, ale w głowie gdzieś tam zawsze kołacze i czeka na swój czas ;)

    OdpowiedzUsuń