Skrzyczne (1257 m n.p.m.) to najwyższy szczyt Beskidu Śląskiego. Sama góra nie jest tak znana, jak miejscowość u jej podnóża, znana głównie z ośrodka narciarskiego - Szczyrk. My postanowiliśmy odwiedzić to miejsce właśnie po to żeby poszaleć na nartach :)
Cena wyciągu na sam szczyt (z jedną przesiadką) wynosi 15 zł/os. Bardziej opłaca się kupić karnet.
Stoków jest mnóstwo i na pewno każdy znajdzie tu coś dla siebie. Nam bardzo spodobała się trasa widokowa :) Jedzie się nią lekko i przyjemnie, a widoki są naprawdę godne podziwu.
Większość narciarzy nie zjeżdża jednak do samego końca, tylko preferuje trasy Skrzyczne-Jaworzyna.
Większość narciarzy nie zjeżdża jednak do samego końca, tylko preferuje trasy Skrzyczne-Jaworzyna.
Pogoda niestety nie zachwycała i nie moglismy za bardzo podziwiac krajobrazów. Było za to ciepło -w granicy zera.
Po dojechaniu do Jaworzyny mozemy skorzystac z "windy" - nie trzeba zdejmowac nart i wchodzic kilka metrów w górę, wystarczy pojechać :) Pierwszy raz spotkalismy sie z czyms takim i jest to wygodne.
Schronisko na szczycie wyglada tak:
Od razu po przekroczeniu progu powitał nas stróż - przeogromny :)
Warto zaznaczyć, że góra należy do Korony Gór Polski.
W Szczyrku kupiliśmy ukochane oscypki (niestety pora zimowa więc oscypki trochę oszukane bo z krowiego mleka), które właśnie zjedliśmy z dżemem z czerwonej porzeczki - polecamy jako alternatywa dla żurawiny.
W Szczyrku kupiliśmy ukochane oscypki (niestety pora zimowa więc oscypki trochę oszukane bo z krowiego mleka), które właśnie zjedliśmy z dżemem z czerwonej porzeczki - polecamy jako alternatywa dla żurawiny.
Przepraszamy, że długo nie było żadnej notki, ale dużo się ostatnio dzieje :)
dlatego pozdrawiają (już niedługo) państwo
M&M.
dlatego pozdrawiają (już niedługo) państwo
M&M.