Tym razem nawiedziliśmy niewielką miejscowość Głuchołazy zwaną kiedyś Kozią Szyją (niem.Ziegenhals), która znajduje się tuż przy granicy z Czechami (są tutaj dwa przejścia graniczne Głuchołazy-Mikulovice oraz Głuchołazy-Zlate Hory). Jest to miasto głównie turystyczne - stanowi świetną bazę dla turystów o każdej porze roku - znajduje się tu wiele szlaków górskich, a w zimie nieopodal znaleźć można stoki narciarskie. Jest tu również kilka ośrodków rehabilitacyjno-wypoczynkowych oraz specjalistyczny szpital MSW, który przyjmuje też pacjentów na leczenie poszpitalne i sanatoryjne. Głuchołazy słyną też (a raczej kilkadziesiąt lat temu było głośno o tym) z projektu Orderu Uśmiechu, który w 1967 r. stworzyła dziewięcioletnia Głuchołazianka.
Jadąc na Rejviz lub Kopę Biskupią przejeżdża się przez Głuchołazy, dlatego przyszedł moment żeby napisać i o tym mieście. My przyjrzeliśmy mu się z górskiego punktu widzenia i zdecydowaliśmy się na krótką wycieczkę na Górę Chrobrego (oficjalna nazwa to Góra Parkowa), która posiada mnóstwo ścieżek spacerowych (podobno są to pozostałości po górnictwie złota), a na szczycie znajduje się, w opłakanym stanie, schronisko.
Wyruszyliśmy z Głuchołaz-Zdrój i szliśmy "przed siebie" aż trafiliśmy na niebieski szlak. Po jakiejś dłuższej chwili stwierdziliśmy, że coś za długo nam to idzie więc zdecydowaliśmy się pójść "na skróty" :) - na przełaj przez las.
Warto również wspomnieć, że mnóstwo osób uprawia tu kolarstwo górskie.
Prawda jest taka, że prędzej, czy później każdym szlakiem doszłoby się na szczyt.
Schronisko cieszyło się największą popularnością przed wojną, kiedy to mnóstwo turystów zjeżdżało się do Głuchołaz (miasto to ubiegało się o status uzdrowiska). W środku znajdowała się kuchnia, sala na 300 osób, bufet z salą na 80 osób, oraz 5 pokoi z 8 łóżkami. Po wojnie schronisko zostało zdewastowane, później odnowione, mocno przebudowane i tak funkcjonowało przez jakiś czas. Na początku lat 90. budynek spłonął i od tego czasu nie odzyskał swojej świetności. Obecnie znajduje się w prywatnych rękach.
Na mini wieżę widokową jest zakaz wstępu (chyba, bo nie widzieliśmy żadnej tabliczki) i prowadzą tam resztki schodów, jednak kuszeni widokiem stwierdziliśmy, że musimy tam wejść.
Po drodze mija się Kaplicę św.Anny, która została zbudowana na początku XX wieku na tzw. "Wiszących Skałach" i znajduje się na szczycie Przedniej Kopy (części góry). Do kaplicy prowadzą rozsiane po całej górze kamienne kapliczki przedstawiające Mękę Pańską
Podsumowując, czas wejścia na górę w sumie zależy od drogi, spacerkiem około 45 minut.
Polecamy na niedzielne popołudnie.
U podnóża góry znajduje się kawiarnia Amorek, w której można posilić się np. lodami :)
Link do mapki: kliknij tu.
Pozdrawiamy:)
Jadąc na Rejviz lub Kopę Biskupią przejeżdża się przez Głuchołazy, dlatego przyszedł moment żeby napisać i o tym mieście. My przyjrzeliśmy mu się z górskiego punktu widzenia i zdecydowaliśmy się na krótką wycieczkę na Górę Chrobrego (oficjalna nazwa to Góra Parkowa), która posiada mnóstwo ścieżek spacerowych (podobno są to pozostałości po górnictwie złota), a na szczycie znajduje się, w opłakanym stanie, schronisko.
Wyruszyliśmy z Głuchołaz-Zdrój i szliśmy "przed siebie" aż trafiliśmy na niebieski szlak. Po jakiejś dłuższej chwili stwierdziliśmy, że coś za długo nam to idzie więc zdecydowaliśmy się pójść "na skróty" :) - na przełaj przez las.
Warto również wspomnieć, że mnóstwo osób uprawia tu kolarstwo górskie.
Prawda jest taka, że prędzej, czy później każdym szlakiem doszłoby się na szczyt.
Schronisko cieszyło się największą popularnością przed wojną, kiedy to mnóstwo turystów zjeżdżało się do Głuchołaz (miasto to ubiegało się o status uzdrowiska). W środku znajdowała się kuchnia, sala na 300 osób, bufet z salą na 80 osób, oraz 5 pokoi z 8 łóżkami. Po wojnie schronisko zostało zdewastowane, później odnowione, mocno przebudowane i tak funkcjonowało przez jakiś czas. Na początku lat 90. budynek spłonął i od tego czasu nie odzyskał swojej świetności. Obecnie znajduje się w prywatnych rękach.
Na mini wieżę widokową jest zakaz wstępu (chyba, bo nie widzieliśmy żadnej tabliczki) i prowadzą tam resztki schodów, jednak kuszeni widokiem stwierdziliśmy, że musimy tam wejść.
Podsumowując, czas wejścia na górę w sumie zależy od drogi, spacerkiem około 45 minut.
Polecamy na niedzielne popołudnie.
U podnóża góry znajduje się kawiarnia Amorek, w której można posilić się np. lodami :)
Link do mapki: kliknij tu.
Pozdrawiamy:)
Fajne widoki. Nic dziwnego, że niektórzy trenują tam kolarstwo. Ale wiosny jakoś tak na próżno szukać jeśli chodzi o zieleń ;) raczej tak jesiennie.
OdpowiedzUsuńniestety, wiosna dopiero probuje wybic sie spod lisci :)
UsuńPrzejeżdżałam przez Głuchołazy, ale w czasie podroży nie lubię robić sobie dłuższych przerw. Tylko te obowiązkowe, żeby odpocząć i dalej do celu.
OdpowiedzUsuńto zachęcamy do odwiedzenia Głuchołaz pod względem turystycznym :) w okolicy znajduje sie mnostwo fajnych atrakcji, o niektorych juz pisalismy:)
UsuńAle sobie miasto wybraliście! Takie które bardzo źle mi się kojarzy i do ktorego nie mam zamiaru się nigdy wybierać! Czekam zatem na kolejny wpis asap!
OdpowiedzUsuńojjj :< czyzby jakas kolonia?:D
UsuńZachęciliście mnie, by się tam wybrać :)
OdpowiedzUsuńJa tylko na Biskupiej Kopie niedawno byłem.
OdpowiedzUsuńW samych Głuchołazach kiedyś Sylwestra spędziłem, ale kiedy to było... bardzo dawno temu...
Trzeba kiedyś tam wrócić -> bardzo ładne tereny.
Udane zdjęcia!
Pzdr.
Szkoda, że schronisko padło i wieża nieczynna :(
OdpowiedzUsuńPozdrowionka :)
O tak, polecam te tereny zwlaszcza w kwietniu/maju, kiedy na polach kwitnie rzepak;-). Mozna tez zachaczyc o Kope Biskupia, wyruszajac z Pokrzywnej szlakiem z Cichej Doliny. Pozdrawiam, mieszkaniec na emigracji:-)
OdpowiedzUsuńwybieram się tam 28.05 jestem ciekawa czy podzielęopinię autorow bloga
OdpowiedzUsuń