czwartek, 18 lutego 2016

Śnieżnik

Czas na letni post - przed Wami Śnieżnik!
To najwyższy szczyt Sudetów Wschodnich w Polsce. Mierzy 1425 m n.p.m. i należy do Korony Gór Polski.

Góra ta rozkwitła, kiedy znalazła się w rękach Marianny Orańskiej. Ta niderlandzka księżniczka nie tylko była właścicielką słynnego pałacu w Kamieńcu Ząbkowickim, z czego najbardziej jest znana, ale i wielu innych majątków w Kotlinie Kłodzkiej. Zbudowała sieć dróg (łącznie prawie 56 km, dzięki nim można było zagospodarować lasy w Masywie Śnieżnika), założyła również hutę szkła i kamieniołomy marmuru (od jej imienia jeden z jego rodzajów nazywa się "Biała Marianna"). Jej wizerunek zdobi również płyta na schronisku na Śnieżniku oraz butelki wody mineralnej "Długopole-Zdrój". 





Na szczyt można się dostać kilkoma szlakami - świetna ich mapa znajduje się na oficjalnej stronie Śnieżnika - tutaj. My zdecydowaliśmy się na szlak prowadzący z Kletna, nieopodal Jaskini Niedźwiedziej (warto zajrzeć nawet jak się nie ma zarezerwowanych biletów - czasem ktoś rezygnuje i są dostępne, my musielibyśmy jednak czekać 40min na wejście, a chcieliśmy w tym dniu zdobyć dwie góry dlatego zrezygnowaliśmy). Samochód zostawiliśmy 200m przed płatnym parkingiem, na jakiejś małej łączce obok kilku innych samochodów.



Droga na szczyt nie jest bardzo męcząca, ale osobom niewysportowanym, starszym, czy dzieciom, może dać się we znaki. 


Trasa wiedzie głównie przez las, ale często przecina się z ubitą drogą dla samochodów.





Schronisko znajduje się na wysokości 1218 m. Prąd zostal tu doprowadzony dopiero pod koniec XX wieku :) Na pewno nocowanie w takim miejscu kilka lat temu miało swój urok. 
W środku można zjeść coś ciepłego, przenocować, wyslać kartkę, oraz podbić pieczątkę.



Droga na sam szczyt ze schroniska zajęła nam 20 minut. Jest to najbardziej stromy odcinek trasy i wiedzie po wyboistej, pełnej kamieni drodze.




Po drodze można było spróbować leśnych dobroci :)



Pod koniec XIX wieku na szczycie została wybudowana wieża widokowa, która została wysadzona w 1973 roku. W schronisku powiedziano nam, że w 2016 roku rusza jej odbudowa, o której mówiono już od lat 70-tych. I rzeczywiście taka informacja znajduje się już nawet na wikipedii:

"Do marca 2016 planowane jest uzyskanie zezwolenia na budowę nowej, 31-metrowej wieży widokowej. Projekt zakłada, że jej konstrukcja będzie stalowa, w dolnej części obłożona kamieniami (pozostałymi na Śnieżniku po starej, zburzonej w 1973 roku wieży), a od wysokości 10 metrów hartowanym szkłem. Koszt odbudowy ma się zamknąć w kwocie 9 mln zł."
(źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Wie%C5%BCa_widokowa_na_%C5%9Anie%C5%BCniku)


Pozostałości po wieży na razie stanowią mały "punkt widokowy" - każdy się na nie wspina.



W drodze powrotnej, już za Jaskinią Niedźwiedzią, można spotkać Źródło Marianna i nalać sobie wody :)




Pozdrawiamy,

M&M

wtorek, 9 lutego 2016

Karpacz - Restauracja u Petiego

Gdzie dobrze zjeść w Karpaczu? I my się nad tym zastanawialiśmy. Wiemy, że w takich turystycznych miejscach nie jest łatwo znaleźć dobrą i przyzwoitą cenowo restaurację, dlatego przed wyruszeniem w podróż poczytaliśmy trochę w internecie i zdecydowaliśmy się, że musimy odwiedzić Restaurację u Petiego, która ma najlepsze opinie na TripAdvisor w tej miejscowości. 


Restaurację jest troszkę ciężko znaleźć - dokładny adres to ul.Parkowa 10, ale można tam dotrzeć idąc głównym deptakiem (ul.Konstytucji 3 Maja - jeszcze kilka lat temu była zwykla ulica, ale dzieki wybudowaniu tunelu zamknieto ja dla ruchu samochodowego) w Karpaczu. Budynek znajduje się zaraz obok stoku Kolorowa (w lecie można tu zjeżdżać na takich saneczkach w "rynsztoku" :P), ale w głębi i trzeba dobrze się rozglądać żeby zauważyć budynek.
Dobrze, że z daleka widać duże banery.


Żeby się dostać do budynku trzeba przejść obok budki z kebabem, iść małymi schodkami, wdrapać się kawałek po trawniko-lodo-śniegu, zaliczyć znowu parę schodków i oczywiście otworzyć drzwi :-) Ale uwierzcie nam - warto. A wiemy, co mówimy. 


Przepraszamy za jakość zdjęć, ale niestety komórką wiele się nie zwojuje... Wystrój całkiem przyjemny, dużo drewna, miejsc dla gości niedużo.


Problemem może być zdobycie stolika - lokal jest ciągle pełny. Polecamy zarezerwować miejsca.


Kelnerzy są mili i od razu przynoszą kartę - nie trzeba więc długo czekać.Wielkim plusem jest proste i małe menu. Wyraźniejsze jej zdjęcia znajdziecie na stronie restauracji - kliknij tutaj.






 Ciężko było się zdecydować, a po wejściu na Śnieżkę głód bardzo nam doskwierał. Mateusz wybrał sakwę drobiową ze szpinakiem, fetą i serem pleśniowym razem z frytkami:



A Magda na grillowaną pierś z kurczaka z zapiekanymi ziemniaczkami, która rozpływała się w ustach. Mięso było kruche, dobrej jakości i na pewno świeże. Świetnie doprawione!


Do dań dostaliśmy ketchup, ale zapytaliśmy o możliwość otrzymania sosu i bez problemu i za darmo dostaliśmy sos czosnkowy - przepyszny! 


Do każdego dania dostaliśmy po takiej porcji surówek - zupełnie gratis :)


Drugiego dnia przed powrotem do domu chcieliśmy się najeść i stwierdziliśmy, że nie będziemy eksperymentować z innymi restauracjami, które niestety wcale nie zachęcały (i cenowo i wizualnie) i znowu odwiedziliśmy "U Petiego". 


Na początku wzięliśmy obowiązkowo niedzielny rosołek. Smakował wyśmienicie. 


Na drugie Magda wzięła łososia z pieca z ryżem. Rybka była świeża i dobrze doprawiona, a ryż dobrej jakości - nie był posklejany, twardy ani stary. Do tego był sos czosnkowy. 


Oczywiście obowiązkowe surówki - tego dnia inne niż poprzednim razem. 


A Mateusz, jak to mężczyzna, zafundował sobie "niebo w gębie" i zamówił steka z frytkami. Podczas zamówienia od razu padło pytanie jak ma być wysmażony. Był tak zrobiony, jak sobie zażyczył - medium rare.   


Do restauracji może i nie jest tak łatwo się dostać, ale naprawdę warto. Widać, że właściciele przykładają wagę do tego, by składniki były świeże, dania estetycznie podane, a goście zadowoleni :-) Jeśli maice ochotę zobaczyć jak wyglądają inne dania to użyjcie hashtagu #upetiego na instagramie :) Kilka zdjęć tam znaleźliśmy :)

Pozdrawiamy,

M&M