Przez wiele lat jeżdżąc w góry mijało się stary, walący się budynek iaż przykro było patrzeć na niego. A jakieś 3 lata temu coś się ruszyło i tak oto dziś w tym miejscu stoi trzygwiazdkowy hotel z restauracją. Kiedyś wracając z Kopy Biskupiej (wejście od czeskiej strony) wstąpiliśmy do restauracji Praded i bardzo nam się spodobało.
Dostajemy kartę po czesku a do tego "wkładkę" polską (niestety nie mamy zdjęcia). Dania troszeczkę różnią się - coś jest w karcie polskiej, a nie ma w czeskiej, ale udaje nam się zlożyc zamówienie.
Mateusz wybiera stek z pieprzem, do tego frytki i pomidorki z cebulką.
Ja stwierdziłam, że skuszę się na łososia w sosie cytrynowym, chciałam dobrać do tego ryż, ale okazało się, że go nie ma...
Nasi znajomi biorą kurczaka faszerowanego suszonymi pomidorami...
oraz kurczaka z grillowanymi warzywami:
Do tego Mateusz oczywiście nie mógł nie wziąć jego ukochanej Kofoli :)
Podsumowując: Nieścisłości w karcie i brak ryżu są całkowicie wybaczone - dania są przepyszne! Naprawdę mają oryginalny smak i czuć, że składniki są świeże. Cenowo nie jest również tak źle:)
Warto również wspomnieć, że w piwnicy budynku mieści się kręgielnia, spa, a okazjonalnie są tu organizowane potańcówki :)
Pozdrawiamy,
M&M